null

Dolecka: Wykorzystujemy potencjał lokalnej historii

Drukuj otwiera się w nowej karcie

Największym sukcesem moim i mieszkańców są działania skupione wokół potencjału historii lokalnej. Projekt „Archiwum Wólki”, za który dostałam nagrodę Warszawskiego Programu Edukacji Kulturalnej, trwa w zasadzie cały czas. Ludzie z Wólki poczuli, że są ważni i że bardzo dużo mogą wnieść – mówi w rozmowie z „Naszymi Bielanami” Iwona Mirosław-Dolecka.

Karolina Rudzik: Pełnisz wiele funkcji: kierowniczki Filii Bielańskiego Ośrodka Kultury przy Estrady, koordynatorki Miejsca Aktywności Lokalnej Studnia... Nie nudzisz się?

Iwona Mirosław-Dolecka: Uwielbiam ten stan, gdy jest bardzo dużo różnych wyzwań i zadań postawionych przede mną. Fascynują mnie zmiana i różnorodność. Lubię nowe zadania. Lubię wielowątkowość i wielopłaszczyznowość. Bardzo lubię ludzi i lubię z nimi przebywać, bo oni mnie inspirują. Lubię brać od nich energię i dawać im moją. To jest moje życie.

A która z tych funkcji sprawia Ci najwięcej frajdy?

Największą frajdę sprawia mi funkcja kierowniczki, bo zarządzanie ludźmi jest dla mnie wielkim wyzwaniem. Mam świetny zespół, który się lubi i wiem, czego mogę od nich oczekiwać. Oni też dobrze mnie znają. Podoba mi się to i staram się ciągle doskonalić w byciu liderem. Uczę się ciągle nowych rzeczy z różnych obszarów, np. z biznesu, z psychologii lub z filozofii. Szwedzka filozofia lagom mówi, że ani nadmiar, ani niedomiar nie dają nam całkowitego szczęścia, więc trzeba szukać równowagi. Staram się tak postępować z ludźmi i budować z nimi dobre relacje. Przez lata budowałam mój zespół i poznawałam różne typy osobowości. Uczyłam się obserwować ludzi i patrzeć, co ich najbardziej interesuje. Starałam się wydobywać z nich ich potencjał i to, co jest w nich najlepsze. Daje im wolność i swobodę. Lubię patrzeć, jak oni się tym cieszą.

W jaką aktywność są najbardziej zaangażowani mieszkańcy Bielan?

Największym sukcesem moim i mieszkańców są działania skupione wokół potencjału historii lokalnej. Projekt „Archiwum Wólki”, za który dostałam nagrodę Warszawskiego Programu Edukacji Kulturalnej, trwa w zasadzie cały czas. Ludzie z Wólki poczuli, że są ważni i że bardzo dużo mogą wnieść. Książka, którą wydaliśmy, jest oparta w 100% na wspomnieniach mieszkańców Wólki. Zrobiliśmy także gry terenowe, które zostały zaprojektowane przez samych mieszkańców po serii warsztatów o tym, jak zrobić takie gry. Stworzyliśmy projekt Kampinos 1863, który był oparty na faktach historycznych związanych z powstaniem styczniowym, które było częścią lokalnej historii. Staramy się penetrować naszą okolicę i ma to swój pozytywny oddźwięk. Cały czas odwiedzają nas mieszkańcy, którzy odnajdują kolejne osoby ze swoich rodzin i którzy chcą się podzielić swoją historią rodzinną i zdjęciami z albumów. To jest dla nich niezwykle ważne. Cieszę się, że mieszkańcy stali się tak aktywni dzięki temu projektowi. Wcześniej nie przypuszczałam, że to jest tak atrakcyjne miejsce pod względem historii. Osiedle Wólka Węglowa nieprzerwanie od 300 lat jest zamieszkiwane przez te same rodziny. W pierwszych księgach rejestrowych jest nazwisko Gołąb i wśród aktualnych wolontariuszy, którzy pracują nad tym projektem, są także osoby o nazwisku Gołąb. Najstarsze zdjęcie z Wólki Węglowej pochodzi z ok. 1864 roku. Jest też bardzo dużo zdjęć z początku XX wieku... Kiedyś z Wawrzyszewa przyjeżdżał specjalnie na Wólkę fotograf, który robił piękne zdjęcia. Na szczęście zachowały się do dzisiaj i są bezcenną pamiątką. Ciekawe jest też to, że wraz z rozwojem fotografii zdjęć jest coraz mniej... Jest tylko garstka zdjęć z czasów PRL. Obecnie zdjęcia nie są chyba tak ważne, jak kiedyś. W swoich archiwach mamy zdjęcia sprzed ganku, jazdę na nartach, beztroskie leżenie na trawie... Ludzie kiedyś bardziej celebrowali chwile i wspólne spotkania... Teraz żyjemy w pędzie i dużo rzeczy jest ulotnych...

Powstanie druga część książki?

Bardzo bym chciała. Chciałabym się też skupić na kobietach i ich roli w życiu codziennym oraz na tym, jak ona się zmienia na przestrzeni lat.

Nad jakim projektem teraz pracujesz?

Obecnie pracujemy nad projektem „Misja las”, który też jest związany z historią lokalną. Dostaliśmy na niego dofinansowanie z Funduszu Edukacji Kulturalnej. Nasze przedsięwzięcie odwołuje się do historii cichociemnych, czyli żołnierzy z różnych jednostek, którzy dokonywali akcji zbrojnych i sabotażu, dowodzili oddziałami partyzanckimi i specjalnymi, prowadzili działania wywiadowcze, byli też wysoko wykwalifikowanymi instruktorami – kształcili żołnierzy podziemia w wojennym rzemiośle. W 2022 roku mija dokładnie 81 lat od pierwszego zrzutu cichociemnych na tereny okupowanej Polski. Upamiętniając tę rocznicę, chcemy przedstawić szerokiemu gronu odbiorców – poprzez interaktywne działania edukacyjne – historię tej formacji. Najważniejszym elementem projektowym będzie nauka poprzez działanie i doświadczanie w bliskim kontakcie z przyrodą.

Czy na Bielanach brakuje miejsc związanych z kulturą? Duża sala widowiskowa? Kino? Teatr?

Zdecydowanie brakuje instytucji, która byłaby wizytówką dzielnicy. Bielański Ośrodek Kultury znajduje się... pod Biedronką. Nie mamy tutaj budynku wolnostojącego, instytucji kultury, która ma swoją siedzibę, a ludzie wiedzą, że to jest właśnie ta „ich” instytucja kultury, w sercu Bielan, przy stacji metra. Brakuje też amfiteatru, miejsca, gdzie ludzie mogliby się spotykać na potańcówki i na koncerty na wolnym powietrzu. Na szczęście Bielany mają dużo parków i skwerów, gdzie okazyjnie można zorganizować wydarzenie na świeżym powietrzu wśród zieleni.

Pod koniec 2021 otrzymałaś bardzo cenne wyróżnienie: Innowacyjny Menedżer Kultury. Czujesz się doceniona i spełniona?

Tak, bardzo. Tym bardziej że nie spodziewałam się pierwszego miejsca. Gdy tylko zostało to ogłoszone na Facebooku, rozdzwoniły się telefony z gratulacjami. To było bardzo miłe. To wyróżnienie jest dla mnie bardzo ważne, bo jest to wyróżnienie branżowe. Cieszę się, że zostałam zauważona i doceniona przez komisję z różnych środowisk oraz przez innych menedżerów i animatorów kultury. To nie jest też wyróżnienie za jeden projekt, lecz wyróżnienie za całokształt mojej kilkuletniej ciężkiej pracy. Poświęciłam dużo swojej energii  w  stworzenie otwartego i dialogującego miejsca, jakim jest dziś  Filia Bielańskiego Ośrodka Kultury. Czuję się spełniona i doceniona. Cieszy mnie też to, że znalazłam się wśród innych laureatów, których również uważam za innowacyjnie myślących. W ogóle ta nazwa „innowacyjny” jest dla mnie bardzo istotna i ważna. Ale znalazłam się teraz w takim punkcie: i co dalej? Czuję się jakbym przebiegła maraton, dobiegła do mety i wróciła na „start”, ale nie mam wykupionego pakietu na następny etap. Zastanawiam się teraz, co powinnam zrobić, żeby nadal się rozwijać i podnosić poprzeczkę. Bo nie lubię się powtarzać i ciągle chcę robić coś nowego. Chciałabym się sprawdzić w zarządzaniu większą instytucją kultury i  kierować większą grupą ludzi i zbudować jeszcze większy zespół. To byłoby wyzwanie dla mnie.

Rozmowa ukazała się w gazecie “Nasze Bielany” nr 2/2022.