Nie ma w Warszawie drugiej dzielnicy, w której byłoby stwierdzonych aż 16 stanowisk lęgowych pustułek, ptaków z rodziny sokołowatych. To najlepiej zbadany fragment warszawskiej populacji. Dzięki pracy ornitologa i grupy wolontariuszek gniazda są zinwentaryzowane i monitorowane. W czerwcu, jak co roku, odbyło się obrączkowanie piskląt z nowego pokolenia.
Pustułka (Falco tinnunculus) jest jednym z tych gatunków ptaków, które bardzo dobrze przystosowały się do życia w miastach. Gniazduje w różnego typu obiektach budowlanych. Niegdyś był to ptak związany głównie z krajobrazem rolniczym, ale polowania, chemizacja rolnictwa i ograniczenie miejsc lęgowych w połowie ubiegłego wieku doprowadziły do kryzysu populacji. W efekcie działań z zakresu ochrony czynnej, do których należy przede wszystkim wieszanie skrzynek lęgowych, w latach 2010–2015 liczebność pustułek poprawiła się. Pustułki, obok np. bocianów białych czy dzięciołów czarnych, należą do tzw. gatunków parasolowych, czyli takich, których ochrona sprzyja zachowaniu wielu innych gatunków oraz ich siedlisk.
Urodzone na Piechotkowie
Gniazda pustułek na Bielanach można zobaczyć m.in. w skrzynkach lęgowych na elewacji Urzędu Skarbowego oraz w wieżowcach Słodowca i Chomiczówki. Ale nasze sokoły najlepiej czują się na Piechotkowie, gdzie znalazły bezpieczne miejsca we wnękach okienek strychowych. I to tutaj spotykamy się, by zaobrączkować tegoroczne pisklęta. Zaczynamy od Kasprowicza 55. Jak co roku akcją dowodzi ornitolog Mariusz Grzeniewski. Jest z nami również bardzo zaangażowana w ochronę ptaków bielańska radna, Joanna Radziejewska. Patrzymy na gzymsy, gdzie gołębie do przesiadywania zniechęcają spiralne druty, nie zaś wszechobecne ostre kolce, które co roku powodują jakąś ptasią tragedię. Żałujemy, że tak niewielu administratorów stosuje bezpieczne rozwiązania.
Na strych wpuszcza nas mieszkanka kamienicy, Agnieszka Marszyńska, która co roku na swoim balkonie z fascynacją obserwuje próbne loty młodych pustułek. Mariusz ostrożnie otwiera okienko. Widzimy cztery puchate pisklaki i jedno niewyklute jajo (nie zostało zalężone). Młode mają około dwóch tygodni, więc czeka je jeszcze kilkanaście dni przy rodzicach, bo usamodzielniają się mniej więcej 30–35 dni od wyklucia. Gdy obrączkarz wprawnym ruchem przenosi je do koszyka, podnoszą alarm. Nie jest to dla nich typowa sytuacja, więc muszą być oszołomione. Jeden po drugim dostają metalowe obrączki. Mariusz wszystko skrupulatnie notuje w raporcie. Zerkamy do tabeli i widzimy, że w tym roku zaobrączkował już ponad 140 młodych «pustulątek»! Co bardzo niepokojące, aż 40 z nich to ptaki odchowane w Ptasim Azylu przy ZOO, w większości ofiary porwań. Przez miękkie serca ludzi do ośrodków rehabilitacji zupełnie niepotrzebnie trafia co roku ogromna ilość zdrowych, nielotnych ptaków różnych gatunków, które przez to tracą szansę na naukę samodzielności pod okiem rodziców, swoich najlepszych instruktorów. Mariusz odsyła nas do artykułu pt. „Pustułka – co zrobić, gdy znajdę młodego sokoła?”, dostępnego na stronie Ogólnopolskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków.
Dorosłe pustułki cały czas obserwują nas z przeciwległego budynku. W pewnym momencie samica leci w naszą stronę, ale samiec nie spuszcza nas z oka. Mariusz opowiada, jak w poprzednim sezonie spanikowana samica wpadła na strych i porwała jedno z młodych, ale wypadło jej ze szponów, nim doleciała do okna. Ta samica nie zbliża się do gniazda, słyszymy tylko jej nawoływanie.
Człowiek wśród ptaków?
Aby móc obrączkować, ornitolodzy muszą uzyskać zezwolenie organu ochrony środowiska, by ta niezbędna ingerencja w naturę była ograniczona do bezpiecznego minimum. Mariusz często słyszy pytanie, czy spłoszone ptaki nie porzucą lęgu. Ale pustułki nie są bardzo płochliwe, w końcu to drapieżne sokoły. Na pytanie, czy ptaków nie odstraszy zapach człowieka, Mariusz odpowiada, że u większości gatunków zmysł węchu jest słabo rozwinięty.
Następny na naszej trasie jest blok przy ul. Reymonta 26. Tutaj też przyszło na świat czworo dzieci. Są nieco mniejsze i zupełnie bezgłośne. Zaglądamy do gniazda i znajdujemy w nim resztki po rodzinnym posiłku: pióra jerzyków. Jeden z pisklaków jest wyjątkowo energiczny. Wyrywa się Mariuszowi z rąk i chowa za mną.
Przenosimy się na Oczapowskiego 10. Przez lata pustułki gniazdowały tu w okienku strychowym, ale ostatnio (za zezwoleniem Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, takim samym, jakie musimy uzyskać przed remontem budynku, w którym są siedliska ptaków lub nietoperzy) założono na nie kratkę, a w zamian ptaki dostały skrzynkę lęgową. Było trochę obaw, że obrażone pustułki się wyprowadzą, ale wróciły. Kto by chciał zrezygnować z Bielan...
Mariusz wchodzi na dach i kiedy sięga do skrzynki ręką, by zrobić zdjęcie, ucieka z niej spłoszona samica. To jeszcze nie czas na obrączki: na zdjęciu widzimy cztery jaja i tzw. wypluwkę, czyli kłaczek z niestrawionej sierści, kostek i piór. Zawartość wypluwek dużo nam mówi o diecie ptaków. Pustułki żywią się głównie gryzoniami, ale również małymi ptakami, płazami, gadami oraz bezkręgowcami.
Odczytaj obrączkę i pomóż chronić ptaki
Obrączkowanie to jedno z kluczowych działań dla ochrony ptaków. Odczyty znaczników dają szansę na zdobywanie takich danych, jak trasy migracyjne czy miejsca zimowania. To dzięki nim wiemy, czy ptaki albo ich młode wracają do swoich dawnych gniazd, jak długo żyją i co może być przyczyną ich śmierci. Jeżeli nadarza się nam okazja, to odczytajmy numer obrączki i wpiszmy go do bazy na stronie ring.stornit.gda.pl.
Jeśli zaobserwowałeś miejsce lęgowe pustułek, zgłoś je na adres gniazda@pustulki.pl. Na stronie tworzona jest na bieżąco mapa występowania pustułek w Polsce i w Warszawie. Każde zgłoszenie jest cenne.
Autor: Agnieszka Gołębiowska