Jak opowiadać historię naszego narodu, aby zainteresować jej poznaniem szersze grono? Jaką rolę odgrywa tutaj popkultura? O tym właśnie rozmawialiśmy 8 listopada w Miejscu Aktywności Lokalnej Kasprowicza 14 na bielańskiej premierze gry 63 Days o Powstaniu Warszawskim.
63 Days to uniwersalna opowieść o braterstwie, młodzieńczej pasji i ogromnej odwadze w obliczu przytłaczających przeciwności losu. Gra opowiada historię młodych ludzi, których życie zostało wywrócone do góry nogami przez II wojnę światową. Wraz z nimi bierzemy udział w bohaterskiej i tragicznej próbie wyzwolenia Warszawy spod niemieckiej okupacji.
63 Days to piąta gra stworzona przez gliwickie studio Destructive Creations i zarazem druga, po dobrze ocenianych War Mongrels, która porusza tematykę II wojny światowej, a mechaniką oraz stylem nawiązuje do kultowej serii Commandos, którą kojarzyć będą starsi gracze.
Gracz musi się tu skradać, pracować zespołowo, planować z wyprzedzeniem, a gdy trzeba odbezpieczyć broń i iść na całość. Bohaterowie to Rysiek, Młody, Henio, Burza i Helga. Gra dostępna jest na komputery osobiste i konsole PlayStation 5 i 4 oraz Xbox X i One.
Zespołowi studia Destructive Creations należą się wielkie podziękowania za to, że w tak fajny i nietuzinkowy sposób pokazują nowym pokoleniom ważne wydarzenia z II wojny światowej, naszej wspólnej historii – mówił do zebranych na spotkaniu zastępca burmistrza Włodzimierz Piątkowski.
O tworzeniu gry, kreśleniu jej fabuły, wyborze lokalizacji, szukaniu kompromisu między potrzebami rozgrywki a faktami historycznymi opowiedział nam Łukasz Niedźwiecki ze studia Destructive Creations. Chętni mieli okazję do przetestowania gry na miejscu.
Co nas skusiło do zrobienia gry o Powstaniu Warszawskim? To nie jest nasza pierwsza gra inspirowana historią, nasz poprzedni tytuł również dział się w realiach drugiej wojny światowej, tematu Powstania również w niej dotknęliśmy. Po prostu stwierdziliśmy, że nie było dotychczas dobrej gry o Powstaniu Warszawskim, a jest to temat, który warto przedstawić szerszej publiczności – opowiadał Łukasz Niedźwiecki.
Co istotne, gra pozwala nam wcielić się w rolę żołnierzy oddziału Osjan Armii Krajowej i wzięcia udziału w sabotażu niemieckich samolotów lotnisku bielańskim, jednej z najbardziej udanych i spektakularnych akcji polskiego podziemia.
Skąd nam się wziął pomysł na rozpoczęcie gry na Bielanach? Ja sam niewiele wiedziałem o akcji komandosów na lotnisku bielańskim do czasu, aż zaczęliśmy pracować nad naszą grą. Dużo osób słyszało o tych najsławniejszych akcjach AK jak pod Arsenałem, a ta bielańska stała się zapomnianą kartą historii. Chcieliśmy ją przypomnieć.
Po prezentacji gry odbyła się dyskusja z udziałem twórców gry i zaproszonych gości: dr Stefana Artymowskiego z Muzeum Józefa Piłsudskiego w Sulejówku i Ryszarda Mączewskiego z Fundacji Warszawa1939.pl, pracownika Muzeum Powstania Warszawskiego. Jej myślą przewodnią było wykorzystanie popkultury do opowiadania historii. Dyskusję poprowadził Radek Grabarek.
Niewątpliwie jest ogromny głód wiedzy historycznej w społeczeństwie. Widać to nie tylko przy okazji obchodów rocznic, kiedy biorą w nich udział setki i tysiące osób, ale też w ciągu roku, kiedy obserwujemy nieustanny przepływ zwiedzających muzeum. Popularna jest także strona internetowa muzeum, która pozwala zagłębić historie poszczególnych powstańców – mówił Ryszard Mączewski.
Jeszcze kilkanaście lat temu, żeby było poszukać jakichś informacji, trzeba było iść do Biblioteki Narodowej. Teraz wystarczy wejść na jej stronę, aby poczytać sobie taki Kurjer Warszawski z połowy dziewiętnastego wieku. Skoro rośnie dostępność, to rośnie również zainteresowanie – dodał Mączewski.
Nie wystarczy jednak wziąć ciekawy rozdział z historii i liczyć, że sam sprzeda nasz produkt.
Historia jest tylko jedną częścią składową produktu, który może, ale nie musi zainteresować odbiorcy. Mamy w Polsce taką tendencję, że nie kręcimy filmów historycznych, aby zdobywały Oscary, aby docierały do szerokiej publiczności, ale aby poszły na nie szkoły – komentował Łukasz Niedźwiecki.
Jeśli chcemy popularyzować historię, najpierw musimy zrobić dobry produkt. Wymyślić dobrą grę czy napisać dobry scenariusz i dopiero to wpasować w realia historyczne. Wpasować, bo nasz produkt musi się rozpychać w tych realiach, nie zrobimy tego jeden do jednego – mówił Niedźwiecki.
Produkt powinien nieść ze sobą jakieś treści, a nie jedynie rozrywkę.
Ja też jestem uwięziony, czy to jako Polak, czy jako historyk, w pewnej pułapce. Z jednej strony chcę, aby gry i filmy oferowały nam najprzyjemniejszą rozrywkę, a z drugiej, aby były one jak najdokładniejsze historycznie. Jak widzę jakiś detal czy miejsce [w grze 63 Days], to chciałbym, aby był wierni historii – mówił dr Stefan Artymowski.
Zgadzam się oczywiście z tym, że popkultura i nowoczesne media powinny być przede wszystkim przyjemne, bo inaczej nikt się nimi nie zainteresuje. Jako historyk chciałbym, aby jednak one coś ze sobą niosły, przekazywały. Na przykład w grze 63 Days bardzo mi się podoba to, że możemy znaleźć biogram każdego z bohaterów gry i dowiedzieć się o nich czegoś więcej, poznać miejsca (choćby z nazwy) związane z Powstaniem Warszawskim – dodaje Artymowski.
Treści edukacyjne nie powinny jednak przeważyć nad samą rozrywką.
Kiedyś spotkałem się z pojęciem edutainment, czyli zbitki słów education (edukacja) i entertainment (rozrywka). Jako autor kanału popularnonaukowego na Youtube powinienem myśleć wpierw o rozrywce, a dopiero potem o jakieś edukacji – mówił Radek Grabarek.
Weźmy taki film Pearl Harbour z Benem Affelckiem. Jest to hollywoodzka rozrywka, gdzie historia jest jedynie tłem. Wychodzimy od rozrywki, zainteresowania odbiorcy tematem, a dopiero potem posypujemy to wszystko odrobiną historii – podsumował Grabarek.
Całą dyskusję możecie obejrzeć na profilu Urzędu Dzielnicy Bielany na Facebooku.