
Tym, co decyduje o bogactwie nadwiślańskiej przyrody, są przede wszystkim dzikie fragmenty koryta rzeki. Najpiękniejsze i najbardziej naturalne, choć przekształcone przez człowieka krajobrazy, znajdujemy na peryferiach miasta, w tym w granicach Bielan.
Wiślany pejzaż malują bujne i trudno dostępne lasy łęgowe, nadrzeczne łąki, wyspy w korycie rzeki, łagodne plaże i urwiste skarpy. Łęgi wyrastają na żyznych i wilgotnych glebach, są więc charakterystyczne dla dolin regularnie wylewających rzek. To miejsce dla najwytrwalszych, dla których niestraszne są ani wezbrania, ani susza, ani działalność ludzi, którzy wycinają rośliny, regulują koryto czy wznoszą betonowe brzegi. Ścisły związek z rzeką czyni łęg najbogatszym siedliskiem leśnym, przez przyrodników porównywanym nawet do tropikalnej dżungli.
W granicach Warszawy dominują łęgi topolowe i wierzbowe, ale w Lesie Młocińskim spotkamy również najcenniejsze w mieście łęgi olszowo-jesionowe. Cenne i rzadkie gatunki roślin występują też na suchych i piaszczystych wydmach – odkrytych lub porośniętych borami. Enklawami różnorodnej flory i fauny są nadrzeczne łąki i murawy. Niestety, dynamicznie zmieniające się warunki są bardzo dogodne dla gatunków inwazyjnych, które wygrywają z rodzimymi konkurencję o pokarm i światło. Spomiędzy zadrzewień łęgowych wyłaniają się skupiska klonów jesionolistnych – przybyszy z Ameryki Północnej. Gęste, żółte łany na łąkach to rozpanoszone uciekinierki z ogrodów– nawłoć późna i kanadyjska. A kiedy wkracza rdestowiec, inne formy życia mają marne szanse.
Przeminęło z... piaskiem
W krajobrazie siedmiokilometrowego fragmentu bielańskiej Wisły odnajdujemy też elementy przyrody nieożywionej. To głazy w nurcie rzeki, jakich nie zobaczymy na całym, liczącym ponad 1000 km, szlaku żeglownym Wisły. Przyniósł je tu lodowiec, a odsłoniła erozja denna, spowodowana przez regulacyjne zwężanierzeki oraz rabunkową eksploatację wiślanego piasku(w Warszawie działa 8 piaskarni, które łącznie pobierają dwukrotnie więcej piasku, niż transportuje rzeka, a obliczono, że jest to ok. 5000 wagonów kolejowych). Z tych powodów w ciągu ostatniego półwiecza dno obniżyło się o niemal 3 metry, powodując m.in. wypłycenia portów, podmywanie bulwarów i uszkodzenie mostów.
Piaszczyste wyspy i EKOrytarze
O wyjątkowość bielańskiego odcinka Wisły zapytałam Łukasza Poławskiego, przyrodnika z Zarządu Zieleni Warszawy, zaangażowanego edukatora, inicjatora i uczestnika programów ochronnych m.in. dla Wisły, pasjonata miejskiej przyrody, promotora jej ochrony i mieszkańca Bielan. – Bielański odcinek Wisły swą wyjątkowość zawdzięcza obecnemu jeszcze rozczłonkowaniu koryta rzeki, sprzyjającemu kształtowaniu przez nurt piaszczystych wysp (niekiedy niezbyt poprawnie nazywanych łachami; określenie to w naszym regionie oznacza starorzecze, odciętą boczną odnogę rzeki), gęsto pokrytych obecnie zadrzewieniem wierzbowym lub skąpo porośniętych roślinnością albo jej całkowicie pozbawionych. Na odcinku bielańskim zachowały się one w formie szczątkowej. W Warszawie najwięcej takich tworów w korycie rzeki jest w dzielnicy Wawer. Na północy Warszawy zanikają głównie z powodu postępującej zabudowy brzegów (mosty, ścieżki, umocnienia), a efekt ten pogłębiają rekordowo niskie stany wody w ostatnich latach. Na wyspach mogą odbywać lęgi rzadkie gatunki ptaków siewkowych, m.in. chronione na terenie UE rybitwa rzeczna i rybitwa białoczelna. Roztokowy charakter Wisły na Mazowszu powoduje, że jest ona ważnym miejscem gniazdowania w Polsce także dla mewy siwej, sieweczki obrożnej czy brodźca piskliwego. Dlatego powstał tu obszar specjalnej ochrony ptaków „Dolina Środkowej Wisły”, w ramach europejskiej sieci obszarów chronionych Natura 2000. Wiele gatunków ptaków ma tu także dogodne miejsca żerowania i w miarę bezpieczne przestrzenie do odpoczynku. Niestety, bez odpowiednich działań ochronnych wyspy mogą zaniknąć. Przede wszystkim należałoby odtworzyć zasypane połączenia bocznej odnogi rzeki na Młocinach (była to część projektu m. st. Warszawa pt. „Warszawskie EKOrytarze”, który został rozpoczęty, ale niezrealizowany do końca), a także nie zasypywać pozostałych odnóg bocznych. Bogactwu przyrodniczemu międzywala bielańskiego sprzyja również fakt, że ma ono stosunkowo mało zaburzoną łączność ekologiczną z zalewanymi niegdyś przez Wisłę kompleksami leśnymi, Lasem Bielańskim i Lasem Młocińskim. Dodatkowo, obszar ten jest częściowo położony w otulinie Kampinoskiego Parku Narodowego i rezerwacie biosfery UNESCO „Puszcza Kampinoska”. Dumą bielańskiego brzegu Wisły jest kolonia jaskółek brzegówek. Ptaki te budują swoje norki w urwiskach rzek, które zachowały się m.in. na wysokości Młocin. Na odcinku warszawskim mamy tylko kilka takich kolonii: na Białołęce, w Śródmieściu czy Wawrze. Osobliwościami fauny spotykanej na bielańskim odcinku są dla mnie bieliki, gągoły, bielaczki, gniazdujące łabędzie, ze ssaków łosie i mocno aktywne tu bobry. Spośród gatunkowych rzadkości najciekawszą moją obserwacją w granicach dzielnicy jest lodówka, ptak z rodziny kaczkowatych, najliczniej gniazdujący w Arktyce. Zimę licznie spędza na Bałtyku, ale w środku Warszawy to rzadki widok.
Na pytanie, co jeszcze możemy zrobić dla lepszej ochrony Wisły na Bielanach, Łukasz odpowiada, że konieczna jest likwidacja nielegalnych wysypisk śmieci i wylotów ścieków na Młocinach. A skoro o ściekach mowa... Prof. Maciej Luniak, nasz ornitolog z sąsiedztwa i ambasador dzikiego życia w mieście, uważa, że jaskrawym przejawem złożoności współistnienia przyrody miasta z rzeką jest ujście do Wisły dawnego kolektora ścieków na Młocinach. Kiedyś licznie gromadziły się tu różne gatunki mew i kaczek (zachęcając do polowań bieliki), które miały bogate, choć niekoniecznie zdrowe żerowisko, a zimą niezamarzające wody. I tu paradoks: z jednej strony rzeka zatruta ściekami, z drugiej – atrakcja ornitologiczna. Odkąd funkcjonuje oczyszczalnia Czajka, ptaki już na Młociny tak nie lgną, a ich amatorzy stracili cenną miejscówkę. Ale sama rzeka tylko na tym korzysta.
Ptaki, wszędzie ptaki
Wraz z roślinnością nabrzeżną Wisła jest ważną ostoją dla wielu gatunków wędrownych i zimujących. W rozmaitych opracowaniach najwięcej pisze się właśnie o nich, choć są tylko częścią tego bogatego ekosystemu. W gąszczu łęgów, w miękkich wierzbach i topolach oraz w martwym drewnie licznie żerują owady, tworząc doskonałe warunki życia dla dzięciołów, które spotkamy tu cały rok. Na warszawskim odcinku Wisły stwierdzono aż 7 z 10 europejskich gatunków. Tam, gdzie są dzięcioły, są też dziuple, a one służą mniejszym mieszkańcom łęgów. Ale dziuplaki to niewielka część ptasiego świata. Wszystkie piętra łęgów skrywają bezpieczne zakamarki, w których budują gniazda, żerują i odpoczywają ptaki kilkudziesięciu gatunków. Wiosną możemy zachwycić się śpiewem ukrytego w zaroślach słowika, wypatrzeć sieweczki rzeczne i obrożne. To mniejsze kuzynki mew, które w niewielkich zagłębieniach na piaszczystych wyspach i plażach składają jaja w kolorze piasku. Niestety, ta strategia ochrony przed drapieżnikami naraża gniazda na rozdeptanie przez ludzi albo spenetrowanie przez psy. Wśród zwalonych kłód drzew lub w stertach naniesionych przez nurt gałęzi możemy dostrzec brodźce piskliwe. W urwistych skarpach brzegów oprócz brzegówek drążą swoje norki również zimorodki, lśniące zielono-turkusowym i intensywnie pomarańczowym upierzeniem. Jaskrawe barwy wcale nie ułatwiają dostrzeżenia tego zwinnego łowcy, bo lubi on wypatrywać swoje ofiary, zastygając nieruchomo na zacienionej gałęzi. W odróżnieniu od brzegówek zimorodki nie migrują na długie dystanse, więc możemy spotkać je również zimą. Zimowa pora to także szansa na obserwacje przybyszów z północy i ze wschodu – nurów i traczy (np. wspomnianych przez Łukasza Poławskiego bielaczków), które przeczekują tu najzimniejsze miesiące. Wtedy też nad Wisłą pęcznieją stada kormoranów, krzyżówek, łabędzi niemych i łysek, które nie mają czego szukać na zamarzniętych zbiornikach. Po pokarm i wodę do rzeki udają się też rozmaite skrzydlate z zabudowanego miasta. Jeżeli chcecie z bardzo bliska zobaczyć jerzyka, idźcie latem nad Wisłę. Żerują tu bardzo nisko i ze świstem przecinają powietrze na wysokości oczu, nic sobie z naszej obecności nie robiąc. Wirują też setki jaskółek, a nad łąkami dość łatwo zobaczyć polujące pustułki. Warto wybrać się na rejs ornitologiczny promem „Kurka wodna”, bo to okazja do spotkania tych najpospolitszych gatunków i rzadszych gości. Podczas takiego rejsu pierwszy raz w życiu zobaczyłam bataliony, które późnym latem posilały się w Wiśle podczas swojej wędrówki.
Mewy czy rybitwy?
Idę o zakład, że często zadajecie sobie to pytanie. W Polsce żyje wiele gatunków jednych i drugich, które można spotkać nad morzem i nad wodami słodkimi. Rybitwy są smuklejsze, mają krótkie nogi, rozwidlone i zaostrzone na rogach ogony. Są też zwinniejsze w locie. Żywią się małymi rybami, bezkręgowcami wodnymi lub owadami zbieranymi ponad roślinnością wodną. W przeciwieństwie do mew nie jedzą odpadków ani padliny. Wszystkie rybitwy odlatują na zimę. Więc jeżeli zimową porą spotkamy w Polsce ptaka żerującego na śmietniku lub krążącego nad budynkami, na pewno będzie to mewa.
Chrońmy, aby trwała
Na dzikich brzegach Wisły mamy szansę obcować z naturą, jakiej zazdroszczą nam mieszkańcy innych europejskich stolic. Korzystajmy z tego przywileju, ale dbajmy, by nasza nadwiślańska rekreacja nie naruszała dzikiego charakteru łąk i łęgów. Poruszajmy się bezpiecznie dla ptaków gniazdujących na plażach i piaszczystych wyspach, chrońmy je przed naszymi psami. Choć bielański odcinek Wisły ma wyjątkowe walory, to przekształcenia dokonane ręką człowieka są tu bardzo silne. Dalsza ochrona przyrody potrzebuje przede wszystkim gruntownego zbadania wszystkich jej zasobów, rozpoznania największych zagrożeń i stworzenia planów, które pomogą odzyskać utraconą naturalną szatę.
Źródła:
Przyroda Bielan warszawskich pod red. M. Luniaka (2010). Autorzy rozdziału „Wisła”: P. Pasek i P. Nawrocki; Wisła Warszawska. Krajobrazy, szata roślinna (STOP, 2015); www.wislawarszawska.pl;
Warszawskie EKOrytarze (ZZW)
Autor: Agnieszka Gołebiowska i Katarzyna Udrycka